top of page

Jan Favre: Treści tworzę z zajawki

  • Katarzyna Ostrowska
  • 29 sty 2016
  • 2 minut(y) czytania

O tym, czy życie zmienia się po pojawieniu się w rankingu wpływowych blogerów, blogowaniu na pełen etat i pasji do pisania rozmawiamy z Janem Favre, autorem bloga Stay Fly.

Kominek, a właściwie Jason Hunt, w swoim ostatnim rankingu wpływowych blogerów napisał o Tobie: „Rok temu zarzucano mi, że „tylko brąz”, w tym roku pewnie usłyszę, że „tylko srebro”. Za rok nikogo nie zdziwi złoto.” Czy pojawienie się, a potem awanse na tej liście wpłynął na Ciebie i Twojego bloga?

Tomek Tomczyk jest człowiekiem, który stworzył i ukształtował ten rynek, więc z mojej perspektywy jest jedną z niewielu osób, która ma kompetencje, by móc oceniać to, co robię, dlatego znalezienie się w jego rankingu jest bardzo miłym wyróżnieniem. Jednak stwierdzenie, że obecność w takiej, czy innej dziesiątce wpływowych blogerów ma bezpośrednie przełożenie na to co robię, byłoby grubą przesadą. Piszę, czy w ogóle tworzę treści, z zajawki i dlatego, że mnie to jara, a nie ze względu na obecność w zestawieniach branżowych.

Nie kryjesz się z tym, że zrezygnowałeś z etatu na rzecz bloga i potrafisz się z niego utrzymać. Opowiedz, jak wyglądała Twoja droga do tego momentu.

Podejrzewam, że nie różniła się od drogi większości osób – gitarzystów, florystów, szczypiornistów - które zarabiają na swojej pasji. Najpierw było to hobby w wolnym czasie, później wolontariat realizowany w każdym możliwym momencie, aż w końcu wynagrodzenie za akcje reklamowe przewyższyło pensję z „normalnej” pracy. Z prostego rachunku ekonomicznego wyszło, że bardziej mi się opłaca rzucić etat i skupić w pełni na blogowaniu.

Jak wygląda taki typowy dzień blogera?

Jeśli nie jesteś w trakcie jakiejś akcji wyjazdowej albo konferencji, to mało emocjonująco. Rano odpisujesz na maile i komentarze, koło południa piszesz nowy tekst i popołudniu odpisujesz na kolejnej komentarze i maile w międzyczasie wrzucając na Facebooka link do tekstu na blogu. Jednak niewątpliwym plusem, który zdecydowanie różni blogowanie od typowej pracy w biurze, jest fakt, że możesz to robić z KAŻDEGO miejsca na Ziemi z dostępem do internetu. Więc swoje biuro możesz mieć równie dobrze na ławce w Parku Jordana, jak i na kocu w Ogrodzie Luksemburskim, czy na hotelowym leżaku na Korfu. Co jest dużo zajebistsze niż tytuł pracownika miesiąca.

W poprzednim wywiadzie pytaliśmy Justynę Mazur, czego życzyłaby blogerom w kontekście współprac z markami. Odpowiedziała, że pokory. Zgadzasz się z nią?

Pokory życzyłbym początkującym blogerom wpadającym na pomysł, żeby zaatakować kogoś działającego już jakiś czas w branży. Natomiast w kontekście współprac z markami, marzą mi się terminowe przelewy.

A stojąc po stronie blogerów, co chciałbyś powiedzieć markom i agencjom?

Życzyłbym im więcej kompetentnych pracowników. Niestety, ale zazwyczaj działania z blogerami to najmniejsza część budżetu jaką marki wydają na reklamę, w związku z czym, w agencjach często osoba, która się tym zajmuje nie jest pasjonatem tematu i nie jest to też jej jedyne zadanie. Najczęściej do działań z ludźmi tworzącymi w internecie oddelegowany jest junior, który średnio czuje środowisko i chętniej skupiłby się na prowadzeniu fanpage’y niż mailowaniu z blogerami. Skutek jest taki, że pojawiają się problemy, których bez większego wysiłku dałoby się uniknąć, proponowane są wtórne, nieskuteczne koncepcje działań, czy też kampania nie wychodzi tak dobrze, jak mogłaby, gdyby zajmowała się tym osoba stricte oddelegowana do działań na blogach i czująca temat.


 
 
 

Comments


Featured Posts
Recent Posts
Archive
Follow Us
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square

Blosfera

Al. Solidarności 98

01-016 Warszawa

kontakt@blosfera.pl

© 2015 by YOLO design

Twoje informacje zostały pomyślnie przesłane!

  • Twitter Clean
  • facebook
bottom of page