Pytamy Billie Sparrow o to, czy bała się swoich widzów.
- Katarzyna Ostrowska
- 28 lis 2016
- 2 minut(y) czytania

Weronika Szymańska, czyli Billie Sparrow - albo Vroobelek. Zaczynała od prowadzenia bloga vroobelek.pl, obecnie rozwija swój kanał na YouTube, gdzie zgromadziła już prawie 160 tysięcy subsrybentów. Od października 2016 zaczęła studiować filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim. Nam opowiada o swojej pierwszej vlogowej współpracy, pomyśle na siebie i o tym, że nie przestaje pracować.
Prawie 160 tysięcy subskrybentów na YouTubie, setki wyświetleń Twoich filmów. Zapytam krótko: jak to robisz?
Nie wiem! Kiedyś dużo zastanawiałam się nad tym, jak przejść tę magiczną barierę, kiedy twoją internetową twórczość zaczynają śledzić obcy ludzie, a nie tylko znajomi. Udało mi się, ale nadal nie znam konkretnego przepisu - po prostu nie przestaję pracować.
Kilka dni temu, trochę niepewna, ale zadowolona, opublikowałaś pierwsze wideo ze współpracą reklamową. Bałaś się rekacji swoich widzów? Z jakim odbiorem się spotkałaś?
Trochę bałam się, że będę musiała moderować zawistne komentarze, ale odbiór był dokładnie taki, jaki zakładałam w najbardziej pozytywnej wersji wydarzeń. Wielu moich widzów wręcz się ucieszyło, że zarabiam!
Zdaje się, że jesteś modelowym przykładem jutuberki, która wykorzystując swoją osobowość i chęć robienia czegoś, chwyciła za aparat i stworzyła kanał. Czy dostajesz od swoich widzów wiadomości z prośbą o rady, jak zacząć? Co im odpowiadasz?
Dostaję prośby o rady wszelkiego rodzaju, ale zwykle nie jestem w stanie na nie rzetelnie odpowiedzieć, bo nie mam pełnego obrazu sytuacji; nie znam osoby piszącej do mnie. Jednak zawsze powtarzam, żeby po prostu działać i nie zniechęcać się brakiem odzewu na początku. Masz starać się tak samo mocno, niezależnie od tego czy ogląda cię 10 osób czy 10 tysięcy.
Czego Twoje pokolenie, czyli osoby urodzone w mocno rozwiniętej dobie internetu, poszukują w sieci? Jaki kontent jest przez Was najbadziej pożądany?
Trudno jest mi wypowiadać się za całe pokolenie, ale myślę, że coraz więcej osób, szczególnie w moim wieku, poszukuje nieoczywistej rozrywki, skrywającej pod sobą głębsze myśli. Mamy już dosyć czelendży.
A patrząc na to z drugiej strony - jako twórca internetowy - czy jest coś, co chciałabyś przekazać swoim odbiorcom, ale czujesz się ograniczona? A np. dzięki płatnej współpracy mogłoby się to udać?
Chciałabym w przyszłości trochę pośpiewać i potańczyć, a później w połączeniu ze słowem, przenieść to na scenę. Przygotować taki mały monodram, ale to jeszcze nie ten moment, nie tylko finansowo.
Niedawno przeprowadziłaś się na studia do Warszawy, czy oprócz scenografii coś zmieni się w Twojej twórczości?
Myślę, że moja twórczość zmienia się wraz ze mną - nieustannie oraz płynnie.
Comentarios